Jak wygląda obrona pracy licencjackiej i jak się do niej przygotować?

0
49870

Obrona pracy licencjackiej to jeden z najważniejszych momentów w życiu każdego studenta, który wieńczy trzyletni etap edukacji. Weryfikuje wiedzę i przygotowanie do wykonywania wyuczonego zawodu, uprawnia do odebrania dyplomu ukończenia studiów. Choć według absolwentów to „czysta formalność”, studenci przygotowujący się do obrony bynajmniej nie lekceważą tego szczególnego egzaminu. Nawet jeśli nie studiujesz wyłącznie do papierka i wkładasz wiele serca w tworzenie tekstu, możesz odczuwać dużą presję. Stres będzie nieco mniejszy, jeśli dowiesz się, jak wygląda obrona pracy licencjackiej i jak możesz się do niej przygotować.

Zanim przystąpisz do obrony pracy licencjackiej…

Obrona pracy dyplomowej to nic innego jak udowodnienie kilkuosobowej komisji (w składzie promotor, recenzent i przewodniczący), że jesteś autorem przedłożonej przez Ciebie pracy naukowej. Dlatego też, samodzielne napisanie tekstu to w zasadzie gwarancja sukcesu – jeśli sam pracowałeś nad każdym zdaniem, nie korzystałeś z gotowców ani „pomocy” osób trzecich, obrona pracy licencjackiej faktycznie będzie tylko formalnością.

Niemniej czasami sumienne i systematyczne tworzenie tekstu nie wystarczy, jeśli należysz do osób podatnych na stres i mających problem z utrzymaniem nerwów na wodzy. Dlatego dzień przed obroną pracy warto poświęcić na odprężenie – wybierz się do kina, spędź czas z przyjaciółmi, pójdź na długi spacer albo wypróbuj różne techniki relaksacyjne.

W międzyczasie przygotuj odpowiednie ubranie galowe, u mężczyzn najlepszy będzie garnitur, a u kobiet czarna lub granatowa spódnica i biała bluzka. Przy doborze garderoby unikaj odzieży eksponującej ciało i ekscentrycznego piercingu – w ekstremalnych przypadkach zdarza się, że komisja wyprasza osoby, które nonszalancko podchodzą do swojego wizerunku.

Poza tym koniecznie upewnij się, jak wygląda obrona pracy licencjackiej na Twojej uczelni „od kuchni”. Zdający zwykle przygotowują kwiaty dla członków komisji i drobne pamiątki dla promotorów (wieczne pióro, dobry alkohol, album, książka). Dowiedz się, czy Twoja grupa robi składkę, czy każdy samodzielnie kupuje prezenty od siebie. Aby uniknąć nieporozumień wszelkie upominki należy przekazać po wynikach, w żadnym razie nie należy wchodzić na obronę z naręczem kwiatów. Zdarza się również, że promotor z zasady nie przyjmuje prezentów i wówczas należy uszanować jego wolę.

Jak wygląda obrony pracy licencjackiej?

Przystępując się do obrony, musisz stworzyć prezentację swojego tekstu, w której omówisz najważniejsze zagadnienia zawarte w pracy licencjackiej. Prezentację możesz przygotować w formie multimedialnej, na przykład za pomocą programów Power Point, Prezi czy LibreOffice Impress. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby przedstawić swoje wnioski  w sposób tradycyjny, czyli na zwykłym wydruku. Jeden egzemplarz musisz dostarczyć komisji (promotorowi, do dziekanatu lub sekretariatu uczelni), a drugi zabrać ze sobą.

A teraz przechodzimy do sedna, czyli jak wygląda obrony pracy licencjackiej w praktyce. Otóż wchodzisz na salę na zaproszenie przewodniczącego komisji. Po krótkim przywitaniu przystępujesz do najważniejszego momentu, czyli prezentacji swojego tekstu – postaraj się nie jąkać i unikaj zbyt długich pauz, panuj nad mową ciała. Po prezentacji komisja przedstawi oceny, jakie Twoja praca uzyskała od promotora i recenzenta. Następnie usłyszysz kilka pytań na temat tekstu – studenci znają je wcześniej, więc nie powinny Cię zaskoczyć.

Uff, to już wszystko. Teraz musisz jedynie wyjść z sali i zaczekać chwilę, aż komisja zaprosi Cię ponownie na  podanie wyników. Jeśli nadal masz wątpliwości, jak wygląda obrona pracy licencjackiej na Twojej uczelni, zapytaj znajomych absolwentów albo studentów starszego rocznika. Pamiętaj jednak, że powodzenie Twojego wystąpienia zależy w dużej mierze od tego, czy osobiście napisałeś swoją pracę – jeśli tak, musisz jedynie popracować nad pewnością siebie i opanowaniem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here